Sł. B. s. Leonia Maria Nastał
Dnia 2 grudnia 2016 r. Ojciec Święty Franciszek ogłosił Dekret o heroiczności cnót naszej współsiostry sł. Bożej Leonii Marii Nastał. Jest to wielki dar dla naszego zgromadzenia, ale też dla całego Kościoła. S. Leonia jest dla nas wzorem realizacji Testamentu Ojca Założyciela – miłości, pokory i prostoty oraz zatroskania o los dziecka.
S. Leonia przebywała w Szczawnicy od 29 X 1937 r. do 4 XII 1939 r. Jako poważnie chora na gruźlicę, korzystała tutaj z kuracji klimatycznej i medycznej. W tym czasie dojrzewała jej ofiara miłości i tu osiągnęła cel swojego życia – zjednoczenie z Bogiem.
W swoich listach opisywała swoją wielką tęsknotę za Bogiem, ale i uroki miejsca, w którym przyszło jej przeżywać dni choroby i cierpienia.
„Ja wyjeżdżam jutro rano do Szczawnicy na półroczną kurację… nikt by nie uwierzył. Wyglądam tak świetnie i dobrze się czuję. Wiem , że musi się spełnić, co Pan Jezus zapowiedział, że gruźlica dopomoże mi do opuszczenia więzienia ciała. Cieszę się tym przeogromnie… jedna tylko może wymówka, że cierpię za mało, ale Pan Jezus wie, co może mi dać, jeżeli mu się spodoba, da mi więcej. Pragnę cierpieć i kochać." ( z listu do ks. Kazimierza Szmelzera Kraków 28 X 1937 )
„Gdyby tu najdrożsi rodzice mogli być choć 2 dni. Co za widoki, co za powietrze ! Zdaje mi się , że jestem na innym zupełnie świecie. Pojęcia nie miałam, że takie powietrze w ogóle może być - wnika aż gdzieś do szpiku kości . Chodzę od okna do okna i nie mogę się napatrzyć cudom wszechmocy Bożej. Mieszkam w willi sióstr pod nazwą „Świtezianka”. Przed domem snuje się , a raczej szemrze po kamieniach srebrna wstęga Dunajca. Słychać do pokoju ten szum nawet przy zamkniętych oknach. Przypomina mi to falowanie morza, które przed kilku laty podziwiałam. Kościół wprost mojego okna, na wzgórzu wokoło wille, których wieżyczki strzelają w niebo, na kształt gór."
"Góry, co za urok… Stoki niektórych pokryte świerkowymi lasami, od których płynie woń żywiczna, niektóre sterczą nagie, poprzerzynane poprzecznymi ścieżkami, choć doprawdy nie wiem kto je poprzerzynał, kto tamtędy chodził. Tej nocy, nawet w nocy wyszłam na balkon by przyjrzeć Si e okolicy. Noc była piękna, gwieździsta, tu i ówdzie blask lamp elektrycznych, a światło ich podobne było do gwiazd płonących na firmamencie, na którego tle zarysowały się sylwetki gór. Dusza moja ulatywała w niebo, do Jezusa, do Najukochańszego Ojca, Stwórcy tych wszystkich cudów, by Go uwielbiać, dziękować Mu za wszystko, a nade wszystko kochać, kochać aż do szaleństwa”. ( z listu do rodziców - Szczawnica, 30 X 1937 )
„Wpatrywałam się w majestat gór , pełna zachwytu, a dusza moja unosiła się nad góry i chmury do stóp Stwórcy, który tyle wdzięków rozlał w przyrodzie, by napawać nimi moje oczy i ducha. Majestat Chrystusa Króla wydawał mi się niepojęty, a jednak czułam , że to wszystko podnóżek stóp Jego, że On ponad wszystko- Król dusz nieśmiertelnych. Nie długo później byłam w Pieninach- u stóp „Orlicy” i „Sokolicy”. Przeżywałam znów chwile podniosłe. Pragnęłam mieć skrzydła orła lub sokoła, by wznieść się na szczyty tych gór. Ciału zabrakło skrzydeł, lecz dusza unosiła się w radosnym pieniu do Pana nad Pany, by Go wielbić, kochać, wysławiać w przedziwnych dziełach Jego rąk”. ( z listu do s. Anieli Inglot - Szczawnica, 21 XI 1937 )
„Zachwycona jestem górami. Ich majestat mówi mi o potędze Boga. Prześlicznie wyglądają w śnieżnej szacie zimowej. Drzewa świerkowe, obarczone śniegiem stoją pełne zadumy lśniąc uroczo w słońcu. Mały góralek wypędza na górę tuż przed naszą willą stado kóz i te biedne- białe jak śnieg zwierzątka szukają sobie trawki wśród śniegu, a opodal narciarze rozkoszują się jazdą i skokami… Podoba mi się śpiew górali w czasie nabożeństwa. Śpiewają na ton wysoki, nastrojony chyba na wysokości gór, a świeże, czyste i przedziwnie zdrowe powietrze roznosi harmonię tonów pod niebiosa i do serc ludzkich. Wszystko mówi mi o Bogu, tylko Jezus milczy…” ( z listu do ks. Kazimierza Szmelzera - Szczawnica, 21 XI 1937 )
„Może to źle, że ja tak się nic nie lękam wieczności- sądu- przecież i święci przed nim drżeli, a ja drżę raczej z radości, że zatonę w Bogu na przepadłe.” ( z listu do ks. Kazimierza Szmelzera – Szczawnica, 29 XI 1937)
„Czuję w najgłębszych tajnikach duszy, że kuracja mi nie pomoże. Może nieco wzmocni moje siły, ale mi nie wstawi innych płuc, a te niszczy gruźlica zapowiedziana przez Jezusa wówczas, gdy byłam jeszcze zupełnie zdrowa.” (Z listu do ks. Kazimierza Szmelcera- Szczawnica, 27 XI 1937 )
„Oddałabym Jezusowi stokroć i miloionkroć razy życie w ofierze miłości."
więcej o s. Leoni Nastał: www.sluzebniczkiNMP.pl