Błogosławieni czyli szczęśliwi /Jr 17, 5-8; Łk 6, 17.20-26/
W dzisiejszym pierwszym czytaniu człowiek zostaje porównany do drzewa. Bóg mówi przez proroka: ,,przeklęty, każdy, kto nadzieję pokłada w człowieku”, w jego sile, możliwościach. W konsekwencji taka postawa prowadzi do bycia krzakiem żyjącym – a w zasadzie wegetującym na pustyni. Błogosławionym nazywa tego, ,,który ufa Panu i Pan jest jego nadzieją” – taki będzie jak drzewo zasadzone nad wodą, które nie boi się nawet czasu spiekoty, bo jego głębokie korzenie, zapewnią mu przetrwanie. Bardzo mocno porusza mnie ten obraz. Jest dla mnie odniesieniem do relacji. Relacji z drugim człowiekiem i z Bogiem.
Potrzebujemy relacji z drugim człowiekiem i one potrafią być naprawdę piękne. Jednak życie niejednokrotnie pokazuje, że ludzie – nawet najbardziej nas kochający, będący blisko – nie wystarczają… a nawet zawodzą. Co wtedy? Jeśli zbyt mocno opieram się na ludziach, w końcu pozostanie samotność, rozpacz, pustynia… . TYLKO budowanie na Bogu, przynosi prawdziwe szczęście – egzystencja nad żyzną wodą… . Nawet wówczas, gdy przyjdą trudne chwile – a są nieuniknione – nawet gdy zawiodą ludzie – będzie w stanie owocować nasze życie. Będzie możliwe bycie ,,DLA”, będzie pokój i radość w sercu - mimo ,,spiekoty”, bo nasza głębia będzie zakorzeniona, zanurzona w Bogu – ŹRÓDLE niewyczerpanym. I tylko takie życie ma sens… inaczej staje się nie do zniesienia – przeklęte.
Jezus w Ewangelii daje nam dzisiaj trudną lekcje szczęścia. Niejako pokazuje nam, by upatrywać go w tym, co po ludzku jest czymś, od czego raczej uciekamy. Panie, naucz mnie być szczęśliwą nadzieją nagrody życia z Tobą na wieki w niebie.
s.Barbara J.